19 kwietnia 2011 16:02:46 CEST
Witam,
Zdecydowałem się na otwarcie post'u na temat firmy C. z Tarnowskich Gór, ponieważ sam 4 lata temu szukałem jakichkoliwek informacji na temat firmy C. i niestety nic nie znalazłem. Piszę "niestety", bo zdecydowałem się ma podpisanie umowy z firmą C. i to był duży błąd z mojej strony. Właściciel firmy C., pan Cezary sprawiał wrażenia człowieka kompetentnego, rzetelnego i uczciwego, po prostu "wujek dobra rada"- nic bardziej mylnego. Ale od początku.... Umowę z firmą C. podpisaliśmy w 2008 roku. Umowa dotyczyła kompleksowej usługi związanej z wybudowaniem domu jednorodzinnego o pow. 130m2 do stanu deweloperskiego (całe szczęścię, że tylko). Kopleksowość polegała na tym, iż firma C. zgodnie z Umową zapewniała również "papierologię" i urzędy. Dokumentacją zajumuje się, albo przy najmniej powinna, pani Ela, ale o tym później. Pierwszy zgrzyt pojawił się w momencie, gdy zdecydowaliśmy się na kredyt, co prawda w banku polecanym przez pana Cezarego ale nie u doradcy, którego namiar dostalismy od pani Eli. W związku z tym, że skorzystaliśmy z usług swojego doradcy finansowego koszt wzrósł o 1500 złotych. Ale pierwsze koty za płoty ... Początek był obiecujący, dobra współpraca z panią architekt (jedną z niewielu rzetelnych osób współpracujących z firmą C.), oczywiście wykonanie ustaleń to inna bajka. Budowa ruszyła. Ekipa, która stawiała mury i dach została wynajęta przez firmę C. ale byli to w 100% fachowcy. Mury powstały sprawnie i bez najmniejszych problemów. Z czystym sumieniem mógłbym panów polecić. Później do środka weszli pracownicy firmy C. i zaczęły się "schody". Na moje nieszczęscie panowie chyba się dopiero uczyli fachu. Byłbym nieszczery, gdybym napisał, że nie było wśród nich fachowców, ale tych niewielu bardzo szybko pan Cezary przesuwał na inne "ważniejsze" budowy. Po naszych krytycznych uwagach dotyczących wykonania pojawiał się szef firmy ., pan Cezary, robił "popisuwę" w stylu zrywania płyt KG,
przysyłał pracownika znającego się na rzeczy, który robił poprawki, a później sytuacja wracała do normy. Wspomniałem wcześniej o osobie odpowiedzialnej w firmie C. za dokumentację. Tak niekompetentnej osoby jeszcze w życiu nie spotkałem. Każdy przygotowany i złożony w urzędzie, przez panią Elę dokument to pasmo nieszczęść, począwszy od wniosku o pozwolenie na budowę a skończywszy na zgłoszeniu odbioru. Po prostu klęska. Oczywiście w związku z coraz większą liczbą problemów, niedoróbek i partactw pan Cezary przestaje odbierać telefony. Jeśli uda się dodzwonić z innego numeru telefonu (niestety z zastrzeżonych numerów też szef firmy C. nie odbiera) to znowu pojawia się zobowiązanie, a później.... numer spalony. To i tak całkiem nieźle, bo jeśli się dodzwonicie do pani Eli z innego numeru, to jest obrażona, że się jednak udało i potrafi rozłączyć się w środku rozmowy, bo jak możemy prosić (nie mówię żądać) aby frima Cezbud wywiązała się z Umowy. Tak jest w naszym przypadku, bo chociaż teoretycznie budowa została zakończona pod koniec 2009 roku to do dzisiaj, C. nie postawił wiaty garażowej, którą zgodnie ze swoim własnym projektem i umową powinien wybudować. Przez ostatni okres zimowy dałem sobie spokój z wiatą, ale przyszła wiosna i pomyślałem, że spróbuję. Dzwonię, a tu niespodzianka, pan Cezary odebrał telefon (chyba wykasował mój numer). Po kulturalnej rozmowie zobowiązał się, że przyśle majstra, aby sprawdził zakres prac (jakby się coś zmieniło przez ostatnie kilka miesięcy). W umówiony dzień czekałem cierpliwie, o naiwności, niestety majster się nie pojawił i wróciliśmy do normy. Więcej szef firmy C. telefonu nie odbiera (ponownie zapisał numer). Podobnych przygód z firmą C. było dużo, jeśli ktoś byłby zainetersowany to chętnie podzielę się swoimi uwagami. Przyznam szczerze, że nie piszę tylko dlatego, aby ostrzec potencjalnych chętnych (chociaż jeśli tylko jedna osoba zrezygnuje z usług firmy C., po przeczytaniu, uznam to za swój mały sukces) ale liczę również, że ktoś z Was podzieli się swoimi uwagami. Z tego co się zdążyłem zorientować, to nie tylko ja mam takie problemy z C. i może wspólnymi siłami coś uda się wywalczyć. Chyba, że ktoś ma już jakiegoś "gotowca". Jest to moja ostatnia szansa, bo jak mówił jeden z satyryków: mam bujną wyobraźnię i potrafię sobie wyobrazić koniec serialu Moda na sukces, ale tego, iż właściciel firmy C., wykaże resztki przyzwoitości i wywiąże się z umowy, nie potrafię sobie wyobrazić. Gdyby jednak wiata powstała, niezwłocznie o tym fakcie poinformuję. Pozdrawiam.
post moderowany